Reguły mody
W “ubieraniu się” są pewne reguły, których warto przestrzegać. Na przykład reguły dress code (chyba, że chcesz zrezygnować z pracy;)), albo… reguły ustalone na podstawie ustaw państwowych o porządku publicznym:).
Ale reszta reguł powoli odchodzi w niepamięć. Zresztą niektóre z nich były kiedyś po prostu praktycznym aspektem, a potem stały się wynaturzonym, pozbawionym sensu istnienia bytem.
Taką właśnie regułą jest nienoszenie jasnych ubrań zimą, a już w szczególności białego. Kiedyś: bo się zachlapie i szybko brudzi, ale cóż to dla kogoś kto ma pralkę i mu to nie przeszkadza?
Dobieranie butów i torebki do pary. To tak stara zasada, że właściwie nikt nie wie skąd się wzięła i kto na to wpadł, ale pewne jest to, że jej okres trwania był dużo krótszy, niż pozostały czas, kiedy to już tej zasady nie stosujemy i przed jej powstaniem – nie stosowaliśmy.
Z czarnym nie łączymy granatowego – ktoś, kto na to wpadł zestawiał ze sobą poliestrowe materiały i prawda, tandetny czarny i tandetny … jakikolwiek inny kolor (oprócz białego, który ratuje czasem sytuację) nie wyglądają dobrze. Kolejne połączenie faux-pas: czarny z brązowym (powiedzcie to zwierzątkom futerkowym, są takie niemodne;)).
Długie włosy po 45 roku życia – zasada z przeszłości kiedy to po pięćdziesiątce nie mieliśmy już prawie własnych zębów i włosy wyglądały staro i były zniszczone i lepiej było mieć krótkie niż straszyć cienkimi sznurkami.
Reguły, żeby miały rację bytu, muszą mieć sens. Inaczej są jedynie pustym, nic nie znaczącym zestawem. Często powielanym przez lata z przyzwyczajenia, dodatkowo tylko psującym zabawę.
Czy jest więc coś, co obowiązuje? Chyba tylko dobry smak i nadal funkcjonalność. Czyli reguły typu – nie noś japonek zimą, bo się przeziębisz. Oszczędź sobie silikonowych ramiączek od stanika – bo to nie sprawia, że one znikają. I tak je widać, a wygląda to cztery razy gorzej niż ładne specjalnie pokazane ramiączko. Nie noś za małych ubrań, bo to wygląda źle i możesz dostać rozstroju jelit;). Dbaj o paznokcie i nie myl zadbanych z piekielnie długimi.
PS: Miuccia Prada zawsze nosi skarpetki do sandałów;). Wszystko zależy od całościowej wizji i świadomości siebie.